Starzenie się i starość

Starzenie się i starość

Przyrost ludności po 60. roku życia postępuje znacznie szybciej niż przyrost ogólnej populacji. Nic więc dziwnego, że zagadnienia psychogeriatrii są rozległe, złożone i stają się coraz wyraźniej problemem czasów współczesnych.

Przyjmuje się, że określając starość i czas jej trwania, kierujemy się różnymi punktami widzenia. Jako podstawę przyjmuje się często liczbę przeżytych lat (wiek metrykalny) lub też uwzględnia się przede wszystkim zmiany biologiczne zachodzące w organizmie bądź podkreśla się znaczenie stanu psychicznego (wiek psychologiczny).

Z kolei trzeba jasno zdać sobie sprawę, że nie istnieje jeden typ człowieka starego; w przypadku człowieka starego łączą się cechy charakterystyczne dla większości ludzi starych, w tym przypadku cechy psychiczne, z cechami zróżnicowanymi indywidualnie.

„Wiek późny” nie jest określeniem precyzyjnym i wymaga pewnego uściślenia. Zwraca się uwagę, że fizjologicznie przejawy podeszłego wieku są podobne do zmian chorobowych, ale chorobą nie są, w wyobraźni jednak ludzi starzejących się, słabych, o nastawieniu asteniczno-hipochondrycznym, zmiany te mogą budzić obawę trwającej i postępującej choroby.

Do licznych cech wieku późnego [1, 2] zalicza się postawę niechętną wobec nowości i zmian, które zakłócają dotychczasowe układy. Neofobia jest istotnie cechą często charakteryzującą ludzi starzejących się i starych. Człowiek przez całe życie przywyka do pewnych sposobów zachowań, do pracy wykonywanej przez lata, mieszkania, kręgu znajomych i bliskich oraz do „swojego patrzenia na świat”. Z biegiem czasu wiele się zmienia. Przystosowanie do tych odmienności nie jest łatwe ani nie pociąga człowieka starzejącego się. Nowe może wydawać się nawet lepsze, ale trudno do nowego przywyknąć i wyzbyć się tego, co było bliskie, rozsądne i zrozumiałe.

Dodać jednak należy, że niezmienność upodobań wyraża nie tak stabilizację, co pewną sztywność myśli i uczuć utrudniającą postępowanie za zachodzącymi zmianami.

Kwestię istotną a związaną z niechęcią do zmian, do nowego, przede wszystkim do innego – stanowi trudne pytanie o umieszczanie ludzi w wieku podeszłym w szpitalu. Jest to w szeregu przypadków uzasadnione względami medycznymi, ale zawsze trzeba liczyć się z tym, że stary człowiek dosłownie i w przenośni gubi się w nowym miejscu, również w nowym mieszkaniu. Ma przeciwko sobie chorobę, słabość, upośledzenie zdolności przystosowywania się do innych ludzi, sprzętów i wymagań. Nie jest więc czymś rzadkim i szczególnym, że stan zdrowia człowieka starego po przyjęciu do szpitala pogarsza się. Zwłaszcza, jeżeli wziąć pod uwagę, że z wiekiem wzmaga się tendencja do reagowania lękiem w różnych sytuacjach, nawet tylko sygnalizujących niewielkie zagrożenie. Zarazem potrzeba poczucia bezpieczeństwa staje się coraz wyraźniejsza.

Dostrzegając u człowieka starego przejawy nadmiernej gotowości do reagowania lękiem, trzeba uwzględniać obiektywne warunki egzystencji człowieka starego, który może czuć się opuszczony, pozbawiony opieki, dostrzegający jedynie ludzi obojętnych i przejawiający skłonność do wyolbrzymiania zagrożeń rzeczywistych.

Zainteresowanie otoczeniem, zwłaszcza odległym, maleje, a uwaga skupia się raczej na sprawach bieżących i będących niejako w zasięgu ręki. Jung nazywał to introwertyzacją, uważając, że „nastawienie do wewnątrz staje się wyraźniejsze, bliskie człowiekowi i potrzebne, a sprawy dalekie nie budzą zainteresowania ani emocji” [3].

Tak zwana mądrość starcza wyraża się brakiem właściwej ruchliwości umysłowej, co prowadzi do skostnienia poglądów. Człowiek stary ufa swoim dawnym autorytetom i swoim poglądom ukształtowanym przed laty, „nowinki” go nie pociągają. Z nadmiernym skupieniem uwagi na własnych sprawach (a może nie tyle „nadmiernym”, co „znacznym”) łączyć się może zbytnia ostrożność w podejmowaniu decyzji. Rzadko jednak kształtują się nowe cechy osobowości, raczej ulegają nasileniu, ujmując ogólnie, niektóre cechy występujące od dawna, tyle że dotychczas w sposób umiarkowany.

Człowiek stary boi się o swoją przyszłość, o czym już wspominano, jeżeli tylko może odkłada jakieś oszczędności. Ta skrupulatność łatwo przybiera cechy skąpstwa, nie tak trudnego do zrozumienia, jeżeli wziąć pod uwagę uciążliwą zwykle sytuację materialną starego człowieka. Taka postawa na „własne zabezpieczenie” połączona z pewną nieufnością przejawia się niekiedy osłabieniem wrażliwości uczuciowej wobec problemów innych ludzi.

Człowiek stary łatwo popada w przygnębienie i umacnia w sobie przekonanie, że „przeszłość była pełna życia, a teraźniejszość to przede wszystkim ograniczenia”. Widzi je na każdym kroku i dostrzega je we własnym organizmie, który staje się źródłem różnych dolegliwości. Przygnębienie bliskie jest skłonności do rozrzewniania się nad swoim losem, nad utratą różnych wartości, a przede wszystkim własnej młodości. Brak wiary w siebie, we własne siły wyraża się nieraz brakiem zaufania do ludzi, którzy nie umieją lub nie chcą go zrozumieć. Szczególnie deprymująco działa przekonanie, że „nic już nie warto”.

To poczucie zagrożenia egzystencji przyczynia się do pojawiania się i pogłębiania postawy egotystycznej. Zmienia się sposób spostrzegania ludzi, zdarzeń i własnego postępowania. Nie jest ważny obiektywny stan rzeczy, ważne jest to, jak ten stan rzeczy spostrzegamy. I nie jest to właściwość tylko ludzi starzejących się, jest ona znacznie bardziej zgeneralizowana, można by rzec – właściwa człowiekowi.

Pewna nieufność i skłonność do unikania „niepewnej nowości” przejawia się, niekiedy przybierając cechy paradoksu pospiesznej rezygnacji [4]. „Nie wiadomo jeszcze, o co właściwie chodzi, ale na wszelki wypadek lepiej nie brać na siebie żadnych zobowiązań”. Tak myśli człowiek, który w swym zachowaniu ujawnia ten paradoks. Prosimy go o jakąś drobną przysługę, ale zagadnięty, nie słuchając dalszych wyjaśnień, odmawia, wycofuje się. Ludziom starzejącym się zdarza się to częściej niż młodym.

Pojawia się z kolei ważne pytanie, co szkodzi człowiekowi starzejącemu się i staremu. Są to dość liczne czynniki, ale w stosunku do niektórych zachowujemy pewną zdolność pomniejszania ich negatywnego oddziaływania.

Na czynniki somatyczne składają się zwłaszcza choroby obłożne powodujące spadek sił i utrudniające dbałość o potrzeby fizjologiczne oraz upośledzające możliwość swobodnego poruszania się. Tym jednak, co staje się szczególnie uciążliwe, jest uzależnienie od ludzi, którzy sprawują nad chorymi opiekę.

Choroby infekcyjne, cukrzyca, a zwłaszcza złamanie szyjki kości udowej bywają przyczyną pogorszenia nie tylko stanu somatycznego, ale także upośledzają stan psychiczny chorego. Daje się zauważyć pogorszenie pamięci i pewną chwiejność emocjonalną; czyni to takie wrażenie, jakby „starość przychodziła szybciej”.

Do czynników psychicznych (psychiczno-społecznych) zalicza się czynniki wytrącające człowieka z dotychczasowych zajęć, zakłócające dotychczasowy tryb życia. Przejście na emeryturę bez możliwości pracy nawet w niewielkim wymiarze godzin jest właśnie takim czynnikiem, nie jedynym, ale bardzo istotnym. Człowiek starzejący się powinien przejawiać pewną aktywność, co zależy jednak od okoliczności zewnętrznych.

Z poruszoną kwestią łączy się istotne zagadnienie „obrazu samego siebie”. Istnieje silna tendencja skłaniająca do utrzymania obrazu samego siebie przez długie lata. Obraz taki zwykle kształtuje się w optymalnym okresie życia i jest podtrzymywany. Wydarzenia udaremniające osiąganie celów dotąd traktowanych jako podstawowe skłaniają do rewizji zapatrywań na siebie samego i mogą ciążyć na bilansie życiowym.

Z czynników wywierających niekorzystny wpływ na stan psychiczny człowieka starzejącego się należy wymienić również urazy psychiczne, a więc rzeczywiste wydarzenia traumatyczne, a zwłaszcza śmierć współmałżonka, przyjaciół. Ograniczenie lub utrata dotychczas pełnionej roli społecznej jest też czynnikiem traumatycznym i to zarówno, gdy ograniczenie dotyczy pracy zawodowej, jak i pozycji w rodzinie. Jeżeli człowiek przez długie lata przywykł do tego, że jest pewnym autorytetem, że w każdym razie we własnym domu decyduje o różnych sprawach, że jest proszony o radę – a z biegiem czasu bywa pomijany, to rodzi się poczucie bolesnego lekceważenia.

Istnieją jednak różne sposoby radzenia sobie i zyskiwania wsparcia, m.in. wyrażającego życzliwość i zrozumienie. Duże znaczenie przywiązuje się do utrzymania przez osobę starzejącą się pewnej aktywności. Jej rodzaj ani pole działania nie są najważniejsze, ważne jest natomiast przygotowanie się do tego okresu. Czynienie sobie obietnic, że po zakończeniu pracy zawodowej, a więc na emeryturze, będzie można zająć się różnymi sprawami, na które dotąd nie było czasu, okazują się często mało realne. Żeby te wcześniejsze plany miały szanse realizacji, trzeba poczynić wstępne przygotowania – wcześniej okazać pewną aktywność. Czy to ma być praca przy budowie szopy na działce, czy powrót do dawno przerwanej nauki języka obcego, czy może pisanie pamiętnika – w każdym przypadku należy przystąpić do działania wcześniej.

Aktywność ujawniana w okresie emerytalnym może przybrać postać uczestniczenia w zajęciach organizowanych przez uniwersytety trzeciego wieku. Różne motywy skłaniają ludzi do korzystania z możliwości, jakie dają tego rodzaju instytucje uniwersyteckie. Do motywów tych zalicza się potrzebę poznawczą, a więc dążenie do poszerzenia swojej wiedzy, ale także istotnym motywem jest pragnienie ucieczki od samotności, a także i to żeby spędzić jakiś czas w ciepłym i schludnym miejscu. Uczestniczenie w zajęciach typu seminaryjnego lub uczęszczanie na wykłady ma pewien aspekt psychoterpeutyczny, może bowiem poprawiać obraz siebie samego.

Okres starzenia się łączy się zwykle z obniżeniem ruchliwości umysłowej, bystrości i z osłabieniem pamięci [5], czemu jednak nie należy poddawać się bezradnie. Trzeba być sprytniejszym od niedostatków swojej pamięci. Jednym z powszechnie znanych sposobów jest zapisywanie, co i kiedy załatwić. Metoda ta jest dobra pod warunkiem, że nabierze się wcześniej nawyku czytania tych notatek. Informacje bywają zapamiętywane względnie łatwo, jeżeli wiążą się z czymś konkretnym i wcześniej znanym.

Niektórzy ludzie starzejący się i starzy trafiają do domów opieki. Dla ludzi, którzy nie są osobiście tym zainteresowani, istnienie państwowych instytucji opiekuńczych sprawia wrażenie właściwej troski o potrzebujących opieki. Trzeba jednak liczyć się z tym, że dla człowieka, który niemal całe życie spędził w domu rodzinnym, dom dla starców budzi niepokój i często protest. Dla jednych dom opieki jest wymarzoną przystanią po trudach życia, ale nie wszyscy tak myślą i czują, bywa, że dom dla starców przypomina niektórym pensjonariuszom „miejsce przymusowego odosobnienia”.

Stan psychiczny człowieka starzejącego się zależy w pewnej mierze od stosunku ludzi młodych do starości, do ludzi starych. Kto nie lubi ludzi starych zapewne nie będzie miał pogodnej starości, a w każdym razie z tym należy się liczyć.

„Młodość przychodzi z wiekiem”. Zdanie to zawiera pewną myśl zasługującą na uwagę. Walory młodości bywają dostrzegane i doceniane zbyt późno. Młodość jest tym okresem w życiu, który wyróżni się śmiałością, fantazją, pragnieniem poznawania świata, ciekawością, chęcią imponowania, potrzebą przyjaźni. Jeżeli człowiek młody zdaje sobie z tego sprawę, a jego fantazja nikomu nie szkodzi – to przechodzi wspaniały okres swojego życia. Rzecz w tym, żeby młodość zauważyć i docenić we właściwym czasie. Po latach można sięgać do wspomnień, wystrzegając się smętku i poczucia straty. A tego, do pewnego stopnia, można się nauczyć.

Na zakończenie – kilka słów o szczęściu, które może być udziałem ludzi starych. Warto sięgnąć do wspaniałego dzieła Władysława Tatarkiewicza o szczęściu [6] – zdaniem prof. Tatarkiewicza” „szczęście to pełne i trwałe zadowolenie z życia”. Aby tak je rozumieć i tak przeżywać, trzeba dostrzegać sytuacje, które szczęściu sprzyjają. Czasem dobrze jest spojrzeć na bieżące dni z pewnego dystansu, jakby te dni już minęły i pozostało tylko wspomnienie.

 

Źródło:

Jarosz M.: Psychologia starzenia się i starości oraz niektóre zasady postępowania z ludźmi w wieku podeszłym, [w:] Prusiński A. (red.): Neurogeriatria. Praktyczne problemy neurobiologii w wieku podeszłym. Wydawnictwo Czelej, Lublin 2004, ss. 19-27.